Wyraźnie słyszałam co mówi jego tata, chociaż stałam dwa metry od Nicka. Mój skarbulek powinien się cieszyć, że ma braciszka... w końcu nie każda dusza przechodzi reinkarnacje w... bobasa.
-Skoro tak reagujesz na brata, ciekawe jak za kilka lat będziesz reagował na własne dzieci - powiedziałam podchodząc do niego i omijając potłuczony talerz.
Nick wciąż gapił się w sufit i opuszczoną koparą, którą zamknęłam małym pocałunkiem.
-Powinieneś się cieszyć - zmarszczyłam brwi, a on spojrzał na mnie i przytulił mnie podnosząc do góry.
-Wiem - powiedział.
-Chcesz do nich jechać jutro rano? - zapytałam. - Will powinien wrócić do tego czasu, zajmie się znów Maćkiem.
Spojrzał na mnie zapewne zastanawiając się co odpowiedzieć.
-Podświadomie chcesz jechać... no nie? Więc pojedziemy - powiedziałam i uśmiechnęła się. - A tak przy okazji.. jak miał na imię twój brat? Ten... co ci łamał kości..
-Nie mówiłem ci?
-No... nie...
Nick?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz