czwartek, 31 lipca 2014

Od Julii - Nic Ci nie jest? (C.D)

- Za, co? - powiedziałam mile i łagodnie. - Nic Ci nie jest?
- Yyy.. nie. - starał się ukryć, że coś go boli.
- Na, pewno? - dopytywałam się.
- No. - sztucznie się uśmiechnął. - Zander, jestem. - podał mi ręki.
Nie przedstawiając się, powiedziałam dość stanowczo.
- Idziemy do lekarza.
- Kobieto, co ty się na mnie tak uwzięłaś?
- Mam powody, a tak poza to zwę się Julia. - uśmiechnęłam się.
- No dobrze.. Julio, dasz mi spokój? - powiedział i odwrócił się w stronę rampy.
- Nie. - uparłam się. - Jeśli dobrowolnie nie pójdziesz, zadzwonię na pogotowie.
- Ehh, chodźmy już. - przewrócił oczyma.
Niedaleko, był szpital, więc droga zajęła nam,zaledwie kilka minut. Czekaliśmy w recepcji na kolej Zandera, po chwili był wzywany.
- Po co cały ten cyrk, to tylko łokieć. - dorzucił na koniec i wszedł na salę.
Ja musiałam pozostać na zewnątrz, tam,gdzie obecnie się znajdowałam.

(Zander?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz