- Aleś łaskawa. - westchnęłam.
- Oj wiem. - zaśmiała się.
Położyłem głowę, na głowie Victorii i zamknąłem oczy. Nie mogłem przestać myśleć o tym triku, dlaczego on mi się nie udał?! Przecież zrobiłem wszystko dobrze... chyba...
- Chodziłaś na jakieś lekcje sztuki walk? - spytałem zaciekawiony.
- Owszem, a co? - spytała spoglądając na mnie.
- Popisz się. - uśmiechnąłem się wstając.
Odsunąłem kanapę, żeby zrobić trochę miejsca. Victoria ustała naprzeciw mnie.
- Na pewno? Może zaboleć....
- Spoko, przyzwyczaiłem się do łamania kości. - mrugnąłem a dziewczyna spojrzała na mnie pytająco. - Później ci wyjaśnię, obiecuję.
Victoria kiwnęła głową i zaczęła swój pokaz. Za pierwszymi trzema atakami, obroniłem się. Ale za czwartym, oberwałem w krocze. Złapałem się za nie, po czym padłem na kolana.
- Masz siłę. - uśmiechnąłem się blado.
Padłem na plecy trzymając się za krocze.
~~Victoria~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz