piątek, 22 sierpnia 2014

Od Nicka - Mamo... (C.D)

Byłem już spakowany, rano mniej więcej o piątej rano zapakowałem moje rzeczy do SAMOCHODU. Pies zajął tylnie siedzenie. Podjechałem po Victorię, która już stała i czekała. Spakowałem jej rzeczy oraz kota koło Messiego. Na szczęście, z kotami nie ma żadnego kłopotu. Pojechaliśmy na lotnisko, ujrzałem samolot ojca, wjechałem samochodem do środka i poszliśmy zająć miejsca.

Dobrze było wreszcie wrócić w góry! Tęskniłem za tym śniegiem. Podjechaliśmy samochodem przed dom, mama chyba wypatrywała nas w oknie bo usłyszałem jej krzyk gdy wysiadłem z samochodu. Wyszedł tata i pomógł z bagażami. Weszliśmy do domu.
- Nickuś! - krzyknęła mama po czym, mocno mnie przytuliła.
- Mamo, tato. To jest Victoria, Victoria to są moi rodzice. - przedstawiłem ich.
- Miło mi. - uśmiechnęła się.
- No wreszcie, przyprowadziłeś jakąś dziewczynę! - uśmiechnęła się ciepło do niej.
- Mamo... - zawstydziłem się.
Pokazałem Victorii jej pokój, przebraliśmy się po czym poszliśmy pojeździć. Miałem dla niej, specjalną deskę oraz kask.
- To jak gotowa na naukę? - spytałem z uśmiechem, zapinając jej kask.

~~Victoria~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga