- Zabiorę cię do takiego fajnego lasu. - powiedziałem zamyślony.
- Lasu? No okey. - uśmiechnęła się niepewnie. - Ale gdzie on jest?
- Za miastem. - wyjaśniłem.
- Ale na pieszo, to z cztery godziny nam zejdzie, żeby wyjść poza miasto. - spojrzała na mnie pytająco.
- A kto powiedział że pójdziemy? - uśmiechnąłem się podstępnie.
Pociągnąłem ją lekko za rękę, poszliśmy do garażu gdzie stał mój CROSS. Założyliśmy kaski i ruszyliśmy. Po około dziesięciu minutach, byliśmy na miejscu.
- Ale fajne drzewa. - powiedziała ściągając kask.
- No nie? - uśmiechnąłem się.
Podszedłem do jednego z wielkich drzew i wdrapałem się na nie, po czym podałem Victorii rękę, aby pomóc wejść. Siedzieliśmy tam jakiś czas, ale zgłodnieliśmy i postanowiliśmy pojechać coś zjeść. Zeskoczyłem z drzewa i wyciągnąłem ręce, żeby złapać dziewczynę.
- No skacz.
- Nie złapiesz mnie... - stwierdziła.
- Złapię. - powiedziałem. - Nie ufasz mi?
Dziewczyna wzięła głęboki oddech i skoczyła. Tak jak powiedziałem, złapałem ją w talii.
- I co, złapałem? - spytałem dalej ją trzymając, patrząc w jej cudne oczy.
~~Victoria~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz