Dziś było trochę pochmurno, ale słońce przebijało się przez chmury. Wstałem jak codziennie, o siódmej rano. Wziąłem prysznic, ubrałem się zjadłem lekkie śniadanie i umyłem zęby. Pooglądałem trochę telewizję, a później postanowiłem wyjść na spacer z Messim. Zapiąłem mu smycz i wyszedłem. Biedaczek, nieprzyzwyczajony do ciągłego słońca. Wziąłem go nad jezioro, aby się trochę ochłodził. Gdy tylko zobaczył wodę odzyskał chęć do życia. Odpiąłem mu smycz i usiadłem na trawie, przyglądając się hasającemu po wodzie psu. Nagle, ktoś usiadł obok mnie.
- Hej, jestem Kasandra. - uśmiechnęła się podając mi rękę.
- Nick. - zrobiłem to samo co ja.
- Miło mi. To twój pies? - spytała spoglądając na zwierzę.
- Owszem, nazywa się Messi.
~~Kasandra~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz