Przyjechałem do szpitala, do którego przewieziona zastała Julia.
Poczucie winy nie pozwalało mi tego tak zostawić i wolałem się upewnić,
że wszystko jest w porządku. Szpital był duży, składał się z dwóch trzy
piętrowych budynków pokrytych białą najwyraźniej niedawno odnowioną
farbą. Do wejścia prowadziły szerokie schody z poręczą po lewej stronie i
wjazdem dla wózków po prawej stronie. Wejście było duże oszklone i
otwierało się automatycznie jak w supermarketach. Wnętrze było utrzymane
w jasnych barwach zieleni i żółci najwyraźniej by dodać odrobinę
ciepła. Zaraz przy wejściu można było skręcić do niewielkiej apteki z
wszystkimi lekami jakie tylko mogły pojawić się na recepcie wypisanej
przez lekarza. Rzuciłem tylko okiem na poczekalnie znajdującą się nieco
dalej, która składała się właściwie tylko z typowych dla szpitali
plastikowych krzeseł i stolika ze zniszczonymi czasopismami. Ruszyłem w
stronę recepcji, która stała w rogu zaraz przy windzie. Recepcja czyli
blat w odcieniu jasnej zieleni, a za nim kilka pracowników szperających
przy kartach zdrowia z zapisanymi wizytami różnych ludzi oraz trzy
komputery z danymi szpitala. Podszedłem do blatu i zwróciłem się do
wysokiego lekko siwiejącego mężczyzny po czterdziestce:
- Przepraszam, czy mógłby mi pan powiedzieć co aktualnie dzieje się z dziewczyną imieniem Julia Manrique?
- Jest pan jej krewnym? - spytał spokojnym i rzeczowym tonem odwracając się w moją stronę
- Jestem jej dalekim kuzynem, ale mnie zna - odparłem po chwili wahania
Facet nie wyglądał na szczególnie przekonanego, ale chyba postanowił mi zaufać bo podszedł do jednego z komputerów, na którym pracowała kobieta mniej więcej w jego wieku. Poprosił ją o wyszukanie podanego przeze mnie imienia i nazwiska by po chwili wrócić do mnie.
- Została skierowana na płukanie żołądka, ale jak na razie jest na badaniach dodatkowych by sprawdzić czy nic poza żołądkiem nie ucierpiało. Niech pan usiądzie, a jeśli się coś zmieni poinformuje pana - gdy skończył mówić kiwnąłem głową i usiadłem na jednym z wolnych miejsc
~~Około dwie godziny później~~
Zdążyłem już rozejrzeć się po całym dolnym piętrze szpitala i właśnie wracałem do poczekalni ze stołówki gdzie kupiłem sobie wodę gdy mężczyzna, którego wcześniej pytałem o Julia swoim czujnym spojrzeniem ilustrował twarze zebranych w szpitalu, aż dostrzegł mnie i przywołał do siebie ruchem dłoni. Podszedł bez wahania i uniosłem lekko brew pytająco.
- Pani Manrique jest teraz w pokoju po zabiegowym. Znajduje się na drugim piętrze, drugie drzwi po prawo od windy .
- Dziękuje panu bardzo - kiwnąłem głową w geście wdzięczności i ruszyłem do windy.
Była ona cała z metalu, jedynie drzwi były przeszklone, ale mimo wszystko wyglądało to estetycznie choć też odrobinę klaustrofobicznie. Nacisnąłem drugie piętro i oparłem się o ścianę patrząc na drzwi się zasuwają. Dało się usłyszeć nieco ściszoną muzykę relaksacyjną, która towarzyszyła mi cały czas wraz z ledwo słyszalnym szumem sunącej do góry windy. Wyszedłem na korytarz zaraz po tym jak otworzyły się drzwi i ruszyłem we wskazane miejsce. Zapukałem i gdy dotarło do mnie ciche ,,Proszę" wszedłem. I rzeczywiście była tam, wyglądała na zmęczoną, ale nie spała tylko leżała z przedramieniem na czole.
- Lepiej już się czujesz? - spytałem z wahaniem podchodząc bliżej
- Przepraszam, czy mógłby mi pan powiedzieć co aktualnie dzieje się z dziewczyną imieniem Julia Manrique?
- Jest pan jej krewnym? - spytał spokojnym i rzeczowym tonem odwracając się w moją stronę
- Jestem jej dalekim kuzynem, ale mnie zna - odparłem po chwili wahania
Facet nie wyglądał na szczególnie przekonanego, ale chyba postanowił mi zaufać bo podszedł do jednego z komputerów, na którym pracowała kobieta mniej więcej w jego wieku. Poprosił ją o wyszukanie podanego przeze mnie imienia i nazwiska by po chwili wrócić do mnie.
- Została skierowana na płukanie żołądka, ale jak na razie jest na badaniach dodatkowych by sprawdzić czy nic poza żołądkiem nie ucierpiało. Niech pan usiądzie, a jeśli się coś zmieni poinformuje pana - gdy skończył mówić kiwnąłem głową i usiadłem na jednym z wolnych miejsc
~~Około dwie godziny później~~
Zdążyłem już rozejrzeć się po całym dolnym piętrze szpitala i właśnie wracałem do poczekalni ze stołówki gdzie kupiłem sobie wodę gdy mężczyzna, którego wcześniej pytałem o Julia swoim czujnym spojrzeniem ilustrował twarze zebranych w szpitalu, aż dostrzegł mnie i przywołał do siebie ruchem dłoni. Podszedł bez wahania i uniosłem lekko brew pytająco.
- Pani Manrique jest teraz w pokoju po zabiegowym. Znajduje się na drugim piętrze, drugie drzwi po prawo od windy .
- Dziękuje panu bardzo - kiwnąłem głową w geście wdzięczności i ruszyłem do windy.
Była ona cała z metalu, jedynie drzwi były przeszklone, ale mimo wszystko wyglądało to estetycznie choć też odrobinę klaustrofobicznie. Nacisnąłem drugie piętro i oparłem się o ścianę patrząc na drzwi się zasuwają. Dało się usłyszeć nieco ściszoną muzykę relaksacyjną, która towarzyszyła mi cały czas wraz z ledwo słyszalnym szumem sunącej do góry windy. Wyszedłem na korytarz zaraz po tym jak otworzyły się drzwi i ruszyłem we wskazane miejsce. Zapukałem i gdy dotarło do mnie ciche ,,Proszę" wszedłem. I rzeczywiście była tam, wyglądała na zmęczoną, ale nie spała tylko leżała z przedramieniem na czole.
- Lepiej już się czujesz? - spytałem z wahaniem podchodząc bliżej
<Julia? Nie ma to jak wydłużać opowiadanie opisami i wbijać się do szpitala udając twojego kuzyna .w.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz