czwartek, 14 sierpnia 2014

Od Alison - Przepraszam ( C.D)

Zastanawiałam się nad tym pytaniem. Tych typów akurat nie znałam ale mógł ich nasłać Michael żeby mnie śledzili. Ale nic nie wiadomo czy na pewno.
- Tych akurat nie ale nie wiem czy nie są znajomymi mojego przyjaciela - powiedziałam zakłopotana
Szliśmy tak chwile w milczeniu. Arysja biegała cały czas w pobliżu wyjątkowo spokojna. Ale to były tylko pozory co chwile zerkała na Thomasa.
- Wtedy nieźle się na mnie wymierzyłaś gdybym nie zdołał cię powstrzymać na pewno byś mi przywaliła - zaśmiał się widać było chce rozluźnić atmosferę.
- Przepraszam zaskoczyłeś mnie - powiedziałam zakłopotana
- Nic nie szkodzi dobrze że tak zareagowałaś. Gdyby to był jakiś z tych typów to zdobyłaś by czas na ucieczkę. - stwierdził
- Ale jak być mnie nie powstrzymał to bym przed tobą uciekała.
- Faktycznie - szliśmy powoli aż za rogu wyszła spora grupa ludzi ubrana na czarno. Thomas automatycznie się zatrzymał zatrzymując mnie ręką. Grupa zbliżała się coraz bliżej nie wiedziałam kto to może być. Ktoś zagwizdał a Arysja od razy poleciała się przywitać. Eve głaskała psinę po głowię. Michael najwyraźniej nie był zbytnio zadowolony że mnie tu widzi. Ruchem ręki nakazał żebym do niego podeszła. Thomas chciał iść ze mną ale zatrzymałam go wystawiając rękę i karząc mu zostać. Podeszłam trochę spięta bo wiedziałam że dostane ochrzan że kręcę się o tej godzinie po mieście.
- Obiecuję ci że kiedyś założę ci nadajnik żebym wiedział gdzie jesteś. Jakim cudem oni zawsze cię gubią - powiedział na przywitanie
- To twoi ludzie? Ta banda nieogarniętych ludzi którzy nie umieją być cicho?
- Tak moi. Powinienem kogoś innego dać na tą rolę -westchną - A ten to kto - skiną głową na Thomasa przygotowanego by w każdej chwili podbiec.
- On pomógł mi ich zgubić. Dokładnie myślał że chcą mi coś zrobić. Ja też tak myślałam.
- Eh... Banda kretynów muszę kogoś innego wyznaczyć.
- A nie możesz przestać mnie obserwować. Proszę.
- Już nie raz i mówiłem że nie i nie będziemy dyskutować na ten temat. Rozumiesz. - kiwnęłam potulnie głową - To dobrze i masz zaraz iść do domu. Nie wychodź o tak później porze.
- Przez twoich ludzi musiałam iść dłuższa drogą więc to nie moja wina. A Arysja potrzebuje głupich wieczornych spacerów przecież wiesz jak je lubi.
- Nie wykręcaj mi się Arysją tylko marsz do domu i zamykać drzwi.
- Tak tatusiu.
- Och nie przesadzaj - przytulił mnie - I mówię na serio do domu.
- Dobrze - powiedziałam znudzona i poszłam się pożegnać z Eve która jak zawsze mocno mnie wyściskała. Poszłam do Thomasa byłam prawie pewna że wszystko słyszał a przynajmniej połowę.
- Przepraszam cię za tamto - powiedziałam niezręcznie gdy już się trochę oddaliliśmy.

(Thomas)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga