poniedziałek, 9 czerwca 2014

Michał - Cześć!

Jako detektyw mam sporo pracy, a szef zlecił mi dzisiaj dodatkowe zlecenia. Późno skończyłem robotę, było już ciemno. Idąc ślepo przez ulicę, wpadłem na jakąś dziewczynę. Ona upadła na ziemię i zawyła z bólu.
- Sorry, nic ci nie jest? - przejąłem się tą całą sytuacja.
- A jak myślisz?! - mówiła zdenerwowana.
- Pomogę ci. - podałem jej ręki.
- Nie! - wyrwała się.
- Noga cię boli? - zauważyłem, to po niej.
- Tak. - otarła łzy. - Skąd wiesz?
- No powiedzmy, że zauważyłem. - spojrzałem na dziewczynę. - Gdzie mieszkasz?
- A co cię to obchodzi. - powiedziała obojętnie.
- Nabroiłem, to teraz muszę to naprawić.
Wziąłem ją na ręce, mimo że się wyrywała i usiłowałem zanieść ją do mojego domu.
- Puść mnie! - nalegała.
- Pomogę Ci.
Zaniosłem ją do mojego mieszkania i położyłem na kanapie.

(Alison?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga