wtorek, 10 czerwca 2014

Od Michała - Co się stało... (C.D)

Gdy znalazłem kartkę, a na, nim te list i jej numer telefonu, od razu zadzwoniłem, ale nikt nie odbierał. Próbowałem tak jeszcze 2 razy i nic. Pomyślałem, że jest zajęta albo nie chce ze mną gadać. Wyszedłem na zewnątrz i udałem się na spacer, ale w krzakach znalazłem telefon Kasandry. Tak, to był jej, jestem tego pewny! Często zmierzałem się z takimi zadaniami, więc zacząłem śledztwo. W telefonie, był jej adres zamieszkania, poszedłem tam. Mieszkanie było otwarte, wszedłem bez problemu. W salonie zastałem rozpłakaną Kasandrę. - Co się stało? - spytałem zmartwiony.

(Kasandra?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga