środa, 25 czerwca 2014

Od Violetty - Nic ci nie jest?

To był mój pierwszy dzień w miasteczku, jestem ciekawa czy znajdę tu nowych przyjaciół. Wprowadziłam się wczoraj wieczorem, i od razu poszłam spać bo byłam wyczerpana. Dziś z samego rana, zaczęłam się rozpakowywać. Gdy skończyłam zjadłam śniadanie i wyczesałam moje pupile. Później wzięłam Kaja i wyszłam z nim na spacer, jest to duży pies więc muszę wziąć smycz. Wyszłam z mieszkania, i przechadzałam się po okolicy, było tu naprawdę ładnie. Po piętnastu minutach spaceru postanowiłam wracać, w drodze powrotnej, Kaj zobaczył jakiegoś kota, niespodziewanie szarpnął smyczą i ruszył do przodu. Ja zupełnie na to nie przygotowana, upadłam i starłam sobie kolano, to nic. Pomimo okropnego bólu ruszyłam w pogoń za psem, nie wiem co w niego wstąpiło, nigdy tak się nie zachowywał, a w domu przecież mam kota i się z nim bardzo dobrze dogaduje. Kaj przewrócił jakiegoś chłopaka, dzięki temu udało mi się go złapać. Podeszłam do poszkodowanego, który powoli się podnosił, uklęknęłam obok niego.
- Przepraszam za mojego psa, nie udało mi się go utrzymać. - powiedziałam.
- Dobrze, nic się nie stało. - uśmiechnął się. - Jestem Eric. - dodał po chwili.
- Violetta - odwzajemniłam uśmiech. - Nic ci nie jest? - spytałam z troską w głosie, i pomogłam mu wstać.
Eric?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga