Było ciepło a ja o godzinie 13:00 siedziałam w piżamie.
- Co mój mały Meruchu - wzięłam psa na ręce
Kampi polizał mnie po policzku, po czym położył się obok mnie.
- Chodź młody idziemy na spacer - wstałam z łóżka
Poszłam do sypialni i ubrałam się, nałożyam czarną bluzę, czarne rurki.
Kampi czekał gotowy do wyjścia. Od nas do parku było to jakieś 15 minut w obie strony.
~~W parku~~
Siadłam na ławkę a piesek pobiegł się bawić.
Na szczęście wzięłam książkę pt.''Zamknięta w Psychiatryku''.
Książka miała ok. 890 stron ale co mi tam, wzięłam się za czytanie.
Czytałam pół godziny i uznałam że pora wracać do domu, nie daleko drzewa ujrzałam Kampiego. Pod biegłam do niego i podniosłam go. Pies zaczą się wyrywać.
- Kampi ! Uspokój się !
Przez całą drogę do domu Meruch zachowywał się strasznie dziwnie.
~~ W domu ~~
Zdjęłam buty i nalałam psu pić, po chwili zczajłam się że Kampi to nie Kampi, Kampi to ona !
Nie wiedziałam co robić więc wróciłam do parku.
Electra (Kasandra)???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz