środa, 11 czerwca 2014

Od Michała - Akcja. (C.D)

Schodziłem właśnie z klatki schodowej, gdy usłyszałem krzyki kobiety, dochodzące z góry. Zawróciłem się i pobiegłem za echem. Okazało się, że to Kasandra musiała krzyczeć, głos dochodził z jej mieszkania. Żadnym problemem, nie było dla mnie wyważenie drzwi, wszedłem. Zastałem tam Kasandrę leżącą na podłodze, a nad nią jakiegoś mężczyznę. Widać było, że ona jest przestraszona. Rzuciłem się na faceta. Napadłem go z tyłu, więc nie miał szans. Był niewysportowany, szybko się poddał i stracił przytomność. Podszedłem do Kasandry.
- Nic ci nie jest? - spytałem z troską.
- Teraz już, nie. - spojrzała mi w oczy. - Dziękuję.
- Nie ma za co.
Mężczyzna odzyskał przytomność i rzucił się na mnie. Miałem zapasowe kajdanki, skułem mu ręce. Następnie odprowadziłem go na policję i złożyłem wyjaśnienia. Zamknęli go. Ja wróciłem do mieszkania Kasandry.
- Hey, jak się czujesz?
- Dobrze. - uśmiechnęła się.
- Ja muszę już iść...
- A, gdzie, idziesz? - spytała zaciekawiona.
- Eh... na spotkanie. - uśmiechnąłem się i wyszedłem.

(Kasandra?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga