czwartek, 26 czerwca 2014

Od Michała - Jestem mężczyzną, nie poddam się bez walki. (C.D)

Lubię udawać bohatera, wtedy czuję się bardziej męski. Zresztą i tak nie zostawiłbym Kasandry samej. Wiedziałem, że będzie uparta i będzie się starała postawić na swoim, ale ja nie mam zamiaru ustąpić.
- Znasz mnie, nie zostawię cię.
- Proszę, idź. - powiedziała cicho.
- Pomogę ci uciec. - oznajmiłem uparcie i stanowczo.
- Nie. - zapierała się.
Ja już jej nie słuchałem, tylko przegryzłem sznur, którym miała związane ręce i pomogłem jej wstać.
- Uciekamy. - szepnąłem jej do ucha.
W tym momencie drzwi się otworzyły i weszli dwaj postawni mężczyźni, z miną pełną zadowolenia i dumy.  Ale, gdy ujrzeli nas od razu wybuchli wściekłością. Powtórzyłem do ucha Kasandry słowo ,,Uciekaj." Ona była przerażona, więc posłusznie wykonała me zadanie. Natomiast ja zacząłem zmierzać w kierunku drzwi wyjściowych. Jeden z nich uniemożliwił mi wyjście z budynku. Drugi podszedł z głupawym uśmieszkiem.
- I, co ty teraz zrobisz?  - uśmiechnął się złośliwie i dodał. - Szczeniaku...
- Masz zamiar się bić? - powiedziałem nie zniżając się do jego kultury.
- A jak, tak ci dowalę ty...
- Ale dwóch, na jednego?
- A, co boisz się?
- Nie, sądzę, tylko że, jeśli przegracie będzie większe upokorzenie.
- Chyba ty.. - rzucił się na mnie z pięściami.
Zaczęliśmy się bić. Walka była zacięta, ostra i dość poważna, mogła skończyć się tragicznie.

(Kasandra?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga