czwartek, 19 czerwca 2014

Od Victoria - Nowe miejsce...

Niedawno się wprowadziłam do miasta... zdążyłam się rozpakować i odpocząć po podróży, która była nużąca. Loki zwinął się w kłębek i zasnął obok mnie. Zaczął mruczeć, gdy przejechałam dłonią po jego miękkiej sierści. Przekręcił się brzuszkiem do góry, a jego mruczenie stało się głośniejsze. Rozciągnął się na kanapie prawie z niej spadając. Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego, na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie rodziców. Westchnęłam i przesunęłam palcem po zielonej słuchawce na ekranie, po czum przyłożyłam telefon do ucha i wróciłam do głaskania Loki'ego.
- Hal? Skarbie? Jesteś tam? - w telefonie zabrzmiał delikatny głos mamy.
-Tak mamo, jestem - odpowiedziałam. - Własnie się rozpakowałam.
-A podróż? Jak ci minęła - ta nadopiekuńczość mojej mamy -,-.
-Szybko... spałam prawie cały lot, gorzej zniósł to Loki.
-Biedny kociak.
-Już z nim lepiej - zapewniłam mamę.
-To dobrze... jak ci się podoba mieszkanie?
-Jest całkiem ładne - odpowiedziałam i usłyszałam jakiś trzask po drugiej stronie. - Mamo?
- Demon zwalił ogonem szklankę, muszę to posprzątać, pa Viv.
-Pa mamo - rozłączyłam się
Odłożyłam komórkę na stolik, a Loki spojrzał na mnie swoimi żółtymi oczkami i miauknął.
Uśmiechnęłam się lekko do kota i wzięłam go na ręce po czym wyszłam z mieszkania zamykając je i chowając klucz do kieszeni czarnych jeansów wyszłam z nim na dwór. Lekki wiatr poruszył moimi włosami. Przypięłam smycz do jego obróżki. Szedł przede mną ulicami miasta. Niektórzy ludzie się za mną obracali jakby mnie rozpoznawali. No cóż... przywykłam. Skręcając w następny zakręt mój kot się zatrzymał i wskoczył mi w ramiona, chwilę potem usłyszałam jak ktoś biegnie, a raczej kilka ktosiów. Odwróciłam z wielkimi oczami głowę, a Loki prychnął na widok fotoreporterów. Puściłam się biegiem trzymając kota, wpadłam oczywiście na kogoś gdy odwróciłam głowę, by spojrzeć jaka dzieli mnie odległość od nich, dość spora.
Spojrzałam na chłopaka, a on ponad moją głowę i wciągnął mnie do jakiegoś zaułka, a potem przez jakieś drzwi.
Znalazłam się w jakimś pustym klubie, który zapewne jest otwierany nocą. Odwróciłam się do mojego ,,wybawiciela''.
-Dzięki - powiedziałam i postawiłam kota na ziemi.

Eric?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga